Reklama


Anthem Demo - pierwsze wrażenia.

Anthem to tytuł być albo nie być dla BioWare. A przynajmniej tak twierdzi cała branża gier wideo. Jaka jest prawda ciężko stwierdzić. Na pewno byłoby szkoda gdyby brak sukcesu Anthem spowodowało zamknięcie studia, które ma swoim koncie znakomite gry.


Ok, ale co to w ogóle jest ten Anthem? Bo niektórzy z was w ogóle mogą tej gry nie kojarzyć. Anthem jest dość nowo powstałym gatunkiem loot shooterów. Czyli coś pomiędzy strzelanką, a MMO. Dwa dość znane tytuły z tego gatunku to Destiny i The Division. Jeśli nadal nie kojarzysz czym jest nowe dziecko od BioWare to poniższy krótki opis powinien rozjaśnić ci czym jest Anthem. 




Planetę na której dzieje się akcja stworzyli bogowie ( prawdopodobnie potężna obca rasa) za pomocą tytułowego hymnu (tajemniczej siły). Ale coś poszło nie tak i bogowie opuścili planetę zostawiając potężną siłę (Anthem) która pozostawiona sama sobie stworzyła potężne stwory i dziwne anomalie. Ogólnie świat, w którym przyszło żyć graczowi do najbezpieczniejszych nie należy. To tak pokrótce o wątku fabularnym, który moim zdaniem nawet daje radę. 



Gameplay to szereg przeróżnych misji (które możesz wykonać solo lub z innymi graczami) w których głównym zadaniem jest strzelanie do przeróżnych kreatur, które są gąbkami na amunicję. Zbieranie coraz lepszego sprzętu i ulepszanie specjalnych zdolności naszych kombinezonów zwanymi javelins. I jeśli ten typ rozgrywki ci nie podchodzi, to od razu ten tytuł sobie odpuść, bo nic więcej tutaj nie uświadczysz.
A jak się ogólnie gra? W sumie dość przyjemnie. Strzelanie do przeciwników jest wyjątkowo miłe. Czy to za pomocą standardowych pukawek czy używając specjalnych umiejętności naszego bohatera, a w sumie jego kombinezonu. Latanie, bo zapewne wiecie, a jak nie wiecie to już się dowiedzieliście, javelins daje możliwość latania i jest ono wyjątkowo przyjemne. Latać nie możemy cały czas z powodu dość szybko przegrzewających się silników naszego kombinezonu. Lot możemy przedłużyć chłodząc silniki w chłodnym wodospadzie lub opadając szybko w dół. Jak sami widzicie rozgrywka jest wyjątkowo miodna. 



Ale nie obyło się na początku bez problemów. Gra w żaden sposób nie wyjaśnia za co jaki przycisk odpowiada na padzie. I zanim rozgryzłem jak się lata minęło z 5 minut. A uwierzcie, że nie jest to takie oczywiste. By wbić się w powietrze trzeba użyć dwóch różnych przycisków. Menu także jest jakoś mało czytelne i przejście do misji na mapie przysporzyło mi kilku problemów. Ale jak już ogarniemy co i jak da się to jakoś przeżyć. Choć twórcy mogliby to jakoś lepiej rozwiązać. Przejdźmy teraz do grafiki, bo pewnie każdy z was jest ciekawy jak się zmieniła od pierwszych pokazów. I nie da się ukryć, że jest słabsza niż pierwsze materiały, ale i tak zapiera dech w piersi, szczególnie górzyste zalesione tereny z licznymi wodospadami. 



Nasi bohaterowie także prezentują się znakomicie. Co do przeciwników to jest już ciut gorzej. Choć nie będziemy mieli zbyt wielu okazji by się im lepiej przyjrzeć w czasie walki po prostu nie ma na to czasu i jest tak często taka rozpierducha, że trudno czasem cokolwiek ogarnąć. Może to przysporzyć niektórym graczom sporo problemów w odnalezieniu się podczas starć.





Niestety śliczna grafika i mnogość efektów ma negatywny wpływ na wydajność. Na PS4 Pro optymalizacja leży i kwiczy jak uszkodzony javelins. Na XBO podobno jest jeszcze gorzej. Na PC jest lepiej ale większość graczy gra w 1080p, a na konsolach PS4 Pro i XBO X podobno rozdzielczość to 4K. Spadki płynności są tak duże na konsoli Sony, że aż miałem ochotę na zmianę ustawień grafiki na low. I muszę przyznać, że jest to na razie jedyny aspekt gry, który odbiera przyjemność z grania. Jeśli twórcy szybko tego nie naprawią to obawiam się, że będzie to największa optymalizacyjna wpadka 2019 roku. Premiera już 15 lub 22 lutego (w zależności jaką masz wersję gry) i obawiam się, że twórcy nie zdążą tego naprawić. 



Niestety jest to niejedyny problem z działaniem gry. Doczytywanie tekstur na oczach gracza to standard, ale to aż tak bardzo nie przeszkadza. Niestety wielu graczy narzeka na wywalanie z gry po ukończeniu misji. Mnie tylko raz się scrashowała, a więc jest szansa, że to naprawiono. Mam jeszcze jedną obawę. Tak jak w przypadku The Division. Powtarzalność misji. Tytuł od Ubi bawił mnie bardzo dobrze przez kilkanaście godzin, ale później powtarzalność misji i powtarzanie w kółko tych samych zadań aby zdobyć lepszy loot czy więcej expa zaczęło nudzić. Tak samo niestety może być w przypadku Anthem. Oby BioWare znalazło złoty środek na to.



I jeszcze krótko o mikrotransakcjach. Na pewno będą one w grze, ale tylko podobno będzie można za nie kupić rzeczy zmieniające wizualne aspekty. 
Podsumowując. W Anthem dość przyjemnie mi się grało. Niestety do pełnego szczęścia dużo brakuje. Bez naprawionej optymalizacji przyjemność z gry jest obniżona i to znacznie. I kupno gry w dniu premiery mija się z celem. Warto poczekać na aktualizacje, które naprawią największe bolączki tego tytułu. A i cena pewnie do tego czasu spadnie i zakup Anthem nabierze wtedy większego sensu.

Komentarze

Reklama

Popularne posty