„Peacemaker” – sezon 2. James Gunn znów to zrobił! Recenzje zachwycają, ale nie wszyscy są zgodni
Drugi sezon serialu „Peacemaker” z Johnem Ceną w roli głównej powrócił z przytupem, przynosząc widzom jeszcze więcej emocji, brutalności i humoru w stylu Jamesa Gunna. Po rewelacyjnym pierwszym sezonie oczekiwania były ogromne. I wszystko wskazuje na to, że twórcy po raz kolejny dostarczyli coś wyjątkowego, choć nie bez kontrowersji.
Oceny i pierwsze wrażenia
Na Rotten Tomatoes nowy sezon może pochwalić się aż 97% pozytywnych opinii od krytyków, a na Metacritic uzyskał ocenę 78/100, co wskazuje na „ogólnie pozytywne recenzje”. Fani na forach i mediach społecznościowych są bardziej podzieleni, ale większość zgadza się co do jednego, to wciąż ten sam, niepokorny Peacemaker, którego pokochaliśmy.
Więcej emocji, mniej farsy
W drugim sezonie James Gunn stawia na głębsze emocje i rozwój postaci. Chris Smith (John Cena) nie jest już tylko komicznym antybohaterem, to człowiek rozdart pomiędzy przeszłością, wyrzutami sumienia i próbą odnalezienia własnej tożsamości.
Recenzenci chwalą twórców za to, że nie bali się zejść z utartej ścieżki i pokazać bohatera w bardziej ludzkim świetle. To nadal produkcja pełna absurdalnych sytuacji i czarnego humoru, ale pod powierzchnią kryje się emocjonalna głębia, jakiej w pierwszym sezonie było mniej.
Nowe wątki i szersze uniwersum DCU
Drugi sezon mocniej łączy się z szerszym uniwersum DC. Gunn wprowadza elementy multiverse i alternatywnych rzeczywistości, co daje serialowi świeżość i pozwala eksplorować nowe pomysły. Pojawiają się też nowe postacie z przyszłych projektów DCU, co wywołało sporo spekulacji wśród fanów.
Niektórzy krytycy chwalą ten kierunek, inni z kolei uważają, że zbyt wiele wątków naraz sprawia, iż fabuła momentami traci tempo i spójność.
Aktorstwo i realizacja
John Cena ponownie udowadnia, że rola Peacemakera to jego żywioł. Potrafi bawić, wzruszać i zaskakiwać, a jego charyzma wciąż napędza całą serię. Świetne recenzje zbiera też Jennifer Holland jako Emilia Harcourt, a chemia między bohaterami jest jednym z najmocniejszych punktów sezonu.
Pod względem realizacyjnym serial prezentuje się znakomicie. Sceny akcji, efekty specjalne i charakterystyczny klimat „brudnego superbohatera” robią wrażenie.
Co nie wszystkim się spodobało
Nie brakuje też głosów krytycznych. Niektórzy widzowie narzekają na nierówne tempo akcji i nieco poważniejszy ton w porównaniu z pierwszym sezonem.
Pojawiają się opinie, że w pogoni za emocjonalną głębią serial stracił część swojego lekko absurdalnego uroku.
Finał sezonu zakończony mocnym cliffhangerem również wzbudził dyskusje. Dla jednych to świetna zapowiedź trzeciego sezonu, dla innych zbyt otwarte zakończenie.
Podsumowanie
Drugi sezon „Peacemakera” to odważna i dojrzała kontynuacja, która nie boi się eksperymentować z tonem i strukturą fabuły. James Gunn po raz kolejny udowadnia, że potrafi połączyć czarny humor z emocjami, tworząc coś więcej niż typowy serial o superbohaterach.
Dla jednych to najlepszy sezon serialu DC od lat, dla innych krok w stronę zbyt dużej powagi. Jedno jednak pozostaje pewne: Peacemaker wrócił i znów nie bierze jeńców.
Komentarze
Prześlij komentarz