Recenzje The Last of Us Part I - wydanie z 2022 roku
Nie zazdroszczę recenzentom, którzy muszą ponownie oceniać grę, która pojawiła się w 2013 roku na PS3. Później w 2014 roku na PS4. I teraz w 2022 na PS5.
The Last of Us Remastered - poniżej 40 PLN
W sieci zaczęły pojawiać się pierwsze recenzje gry The Last of Us Part I. I przytłaczająca większość jest bardzo pozytywna. I w sumie nie dziwię się temu, bo to nadal świetny tytuł, który pomimo upływu lat broni się znakomicie. Ale jak pisać czy mówić o zaletach gry, która swoją premierę miała jakieś 9 lat temu, a wydanie z 2022 roku niewiele się różni od oryginału, a tym bardziej od wersji remastered z PlayStation 4. Ok, graficznie jest lepiej, ale szału także nie ma i w każdej recenzji jest o tym mowa, że jest zbyt mało zmian, jak na remejka i za tę kasę. Podziwiam dziennikarzy, którzy podjęli się recenzować ten tytuł, bo nie będą mieli łatwego zadania, a fala hejtu na bank wyleje się na takiego osobnika. Bo przecież dlaczego gra która ma już 9 lat dostaje tak wysokie noty? Także pisanie trzeci raz o tej samej grze nie będzie łatwe, no chyba, że pójdzie się na łatwiznę i zrobi się kopiuj wklej z poprzednich recenzji. Ciężko oceniać produkt, który ewidentnie jest skokiem na kasę. I taki tytuł uważam, że trzeba oceniać w kilku aspektach. Najważniejszy z nich, to zmiany jakie zaszły wobec poprzedniej wersji i na finalną ocenę gry ten aspekt powinien najbardziej zaważyć. I dlatego także dziwię się tak wysokim ocenom. W prawie w każdej recenzji jest mowa, że jest zbyt mało zmian, a i tak finalna nota jest bardzo wysoka. Ja rozumiem, że to nadal świetna gra, ale jest nam graczom wciskana już po raz trzeci i to za cenę, jak za nowy produkt, którym kurczę nie jest. Uważam, że większość recenzentów zrobiła błąd w sztuce dziennikarstwa i niewłaściwie podeszła do tematu. W przypadku takich gier, mowa tu o wszelakich remejkach i remasterach, najważniejszym aspektem jest ile zmian zaszło względem oryginału czy ostatniej wersji gry i ten element powinien być oceniany. A nie ponownie fabuła gry, która kompletnie się nie zmieniła. Bo czy nowe wydanie The Last of Us Part I jest warte swojej ceny, to kwestia dyskusyjna. Twórcy będą bronić zmian jakich dokonali i będą nas przekonywać, że pochłonęło to wiele czasu i wysiłku. Zagorzali fani także będą to robić. I na bank wydadzą jeszcze raz kasę na tę produkcję. Nie można im tego zabroni. Szkoda tylko, że ma to raczej wpływ na całą branżę i jeśli tytuł ten sprzeda się dobrze, to na 100% zobaczymy jeszcze inne tak odświeżone gry. I to nie tylko domena "pazernego" Sony, bo EA jest mistrzem wszelakich remasterów. Choć oni wyceniają ciut niżej swoje gry. Choć uważam, że i tak za dużo żądają za nie. I wolałbym aby pieniądze i zasoby, które były wykorzystywane podczas produkcji takich odświeżonych gier były wykorzystywane na inne cele. Np. w tym przypadku na dopieszczenie God of War Ragnarok. No ale nie mi o tym decydować.
Komentarze
Prześlij komentarz