Reklama


Stray - kot szyty na miarę

Ukończyłem grę Stray. Przygodę z kitku zakończyłem po około 7 godzinach. W ciągu tego czasu ani razu się nie nudziłem czy żadna z mechanik gry mnie nie zmęczyła.

I to chyba jest największa zaleta tej gry. Idealnie wyważona długość rozgrywki i mechanik. Bo co mi po ciekawej fabule, jeśli nie zobaczę jej zakończenia. Bo co mi po klimatycznym świecie, jeśli mechaniki gry po kilku godzinach tak mnie zmęczą, że zapominam o nim, walcząc z powtarzającymi się wciąż i wciąż tymi samymi akcjami. Tak miałem np. z A Plague Tale: Innocence. Monotonna, powtarzalna i po jakimś czasie męcząca zabawa ze szczurami. No ile można wciąż przestawiać przeróżne źródła światła aby nie dać się zeżreć piekielnym gryzoniom? 

W Stray twórcy wszystko idealnie dozują graczowi. Mamy ucieczki przed Zurkami i gdy już myślę sobie, że kolejnej fali żółtych stworków nie zdzierżę, to nagle jakby dewowie czytali mi w myślach i już więcej ich nie uświadczyłem. Później pojawiają się drony strażnicze i mamy kilka etapów skradankowych. I tu także etapy te są odpowiedniej długości. Widać, że twórcy pieczołowicie przygotowali każdy aspekt gry i wszystko dokładnie przemyśleli. Eksploracja miasta czy kanałów jest od A do Z doskonale zaprojektowana. Nasz kot może wejść czy wdrapać się tylko i wyłącznie tam gdzie twórcy chcą. Może to ogranicza trochę swobodę ruchu, ale sprawia, że wszystko jest płynne i nasza kitka nigdy się nie gliczuje i porusza się jak żywe zwierzę. Twórcy każdy aspekt gry dozują nam w odpowiednich dawkach. Mamy eksplorację świata, elementy przygodówki, skradanki i wcześniej wspomniane ucieczki przed Zurkami. Elementy te przeplatają się między sobą jak nic, tworząc idealną kulkę włóczki, którą nasz protagonista bawi się pomrukując z zadowolenia. Oczywiście tytuł ten ma także wady, ale o nich kiedy indziej.


Komentarze

Reklama

Popularne posty