Nowy PES, to tytuł free to play
Konami chyba właśnie strzeliło sobie samobója. Nowa odsłona PESa będzie grą free to play.
Japończycy wreszcie odsłonili karty i zaprezentowali swoją piłkę kopaną i muszę przyznać, że FIFA chyba już nie ma konkurencji. Zacznijmy od zmiany nazwy. PES, to teraz eFootball. Ale zmiana nazwy, to nie koniec nowości. Tytuł ten będzie free to playerową produkcją, w której za darmo dostaniemy kilka drużyn i jeden tryb. Mecz towarzyski. A przynajmniej tak zrozumiałem z materiału wideo, które Konami przedstawiło fanom serii. Przekaz jest dość nieczytelny, a więc mogłem coś namieszać. Za pieniądze, czyli mikrotransakcje, będziemy mogli dokupić kolejne tryby czy drużyny. Czy będą to mikropłatności okaże się w przyszłości, ale obawiam się, iż jeżeli będziemy chcieli mieć wszystko, to wydamy znacznie więcej niż za normalnie płatną wersję. Kolejną zmianą jest cross-play z każdą platformą. Wspólne granie z posiadaczami PC i konsol ten fakt mnie nie dziwi, ale także ma być możliwość grania z urządzeniami mobilnymi. Choć podobno wymagany jest wtedy podłączony pad do telefonu. Nie zmienia to faktu, iż wersja na telefony mechanicznie nie może odbiegać od tych z dużych platform, co siłą rzeczy obniży jakość na konsolach i PC. Są już plotki, że cross-play nie będzie z tego powodu dostępny z urządzeniami mobilnymi, ale mam duże obawy, co do tego pomysłu.
Podsumowując mój wywód. PES od kilku dobrych lat powoli się stacza. Ma gorszą sprzedaż od konkurencji i wszystko na to wskazuje, że Konami chwyta się brzytwy i próbuje uratować swoją piłkarską serię, ale uważam, że nie tędy droga i postawienie na darmowy model biznesowy, to bardzo zły pomysł i większość fanów, którzy zagrywali się we wcześniejsze odsłony nie przekonają się do niego. A może Konami liczy na nową rzeszę oddanych fanów, którzy zostali wychowani na mikropłatnościach i kopnie w tyłek starych i wyśle ich na ławkę rezerwowych?
A teraz kolejna plotka. Podobno FIFA 22, to ostatnia pełnopłatna odsłona i za rok i EA chce przejść na model free to play. Czy to znak naszych czasów? Oby nie.
Komentarze
Prześlij komentarz