Pierwsze obcowanie z PlayStation 5
Zacznę od gabarytów konsoli. Kiedy zobaczyłem pudełko i wyciągnąłem konsolę z niego, zaskoczył mnie jej rozmiar. PlayStation 5 widziałem tylko w sieci na zdjęciach i wydawało mi się, że jest większa niż jest to w rzeczywistości. Wrażenie te minęło dość szybko. I gdy położyłem PS5 na półce, dopiero zauważyłem jakie to jest bydle.
Co do wyglądu konsoli i czy może się podobać czy nie, to pewnie kwestia gustu. Od góry konsola wygląda ładnie, ale kiedy patrzy się na nią na wprost, położoną poziomo, to po prostu, jak dla mnie jest brzydka. Śmiem twierdzić, że to najbrzydsza konsola Sony, jaką do tej pory japoński gigant wydał.
Zawartość pudełka to standard. Kabel HDMI, zasilający, kabel USB typu C do pada i podstawka, która musiała być dołożona, bo konsola położona na poziomo, bez niej najzwyczajniej się kołysze.
Zanim rozpoczniemy zabawę z PS5 musimy jeszcze ją skonfigurować. Trwa to dość szybko i pomocna jest do tego aplikacja na telefon, która jeszcze bardziej przyspiesza cały proces. Po konfiguracji, pojawiła się jedna aktualizacja oprogramowania konsoli i pada, i możemy w końcu cieszyć się nowo zakupionym sprzętem.
Pad leży idealnie w dłoniach. Szkoda, że jest biały, bo po dwóch godzinach używania go już dostrzegłem jakieś czarne pypcie na nim. Nie było ich dużo i były małe, ale rzucały się w oczy przez ten jasny kolor. Aż strach pomyśleć, jak będzie wyglądała sama konsola po kilku tygodniach. O padzie jeszcze opowiem, gdy poruszę temat gry Rachet and Clank Rift Apart.
Pierwszy tytuł jaki odpaliłem na PlayStation 5, to oczywista oczywistość i był nią… Astro's Playroom. Ta aplikacja pozwala na zapoznanie się z nowościami, które zaszły w kontrolerze. A trzeba przyznać, że wibracje i adaptacyjne triggery naprawdę robią różnice i efekt jest znakomity. Zacznę od haptycznych wibracji. Gdy Sony ogłosiło pad DualSense, a pierwsi recenzenci się nim zachwycali, to pomyślałem, że trochę przesadzają. Ale gdy sam poczułem multum przeróżnych drgań pada w zależności, co robi i gdzie stąpa nasz robocik, to gęba mi się wykrzywiła w kształt banan i wydobyłem z siebie cichutkie wow, to robi naprawdę różnice w doznaniach z gry. W Astro's nie pograłem długo, bo w tle ściągała mi się FIFa 21, no wiecie Euro 2020, a więc trochę mi się piłkarska zajawka włączyła. I tu ponownie PS5 mnie zaskoczyło. Gra ściągała się na dysk SSD podczas krótkiej konfiguracji konsoli i może 5 minutowej zabawy z Astro. Nie liczyłem czasu, ale wydaje mi się, że minęło max 15 minut i gra była kompletnie ściągniętą i zainstalowana na konsoli. Na PS4 Pro trwało to znacznie dłużej. Wszystko na to wskazuje, a ściągnąłem więcej gier w tak ekspresowym tempie, że superszybki dysk SSD i szybkie łącze internetowe teraz ma sens. Wcześniej prędkość ściągania gier była mocno zależna od wolnego dysku HDD.
Kolejną grą jaką instalowałem, to Cyberpunk 2077 i tu pojawił się pierwszy problem. W 90% jestem pewny, że wina stoi nie po stronie sprzętu lecz porysowanej płyty i niestety nie udało mi się zainstalować gry REDów na PS5. Dobrze, że jest możliwość przesłania danych z PS4 na PS5 i jest ogromna szansa, że dzisiaj jeszcze sprawdzę czy C2077 działa bez dedykowanej aktualizacji na next-geny lepiej niż na mojej starej PS4 Pro.
To jeszcze nie koniec...
Komentarze
Prześlij komentarz