Crash Bandicoot: On the Run! - to nie jest recenzja
Kilka dni temu do sklepu Play na Androida i sklepu dla urządzeń z nadgryzionym jabłkiem wylądował sympatyczny jamraj pasiasty. W sklepie Google tytuł ten ma już ponad 10 milionów pobrań. Czyli, co? Mamy hit?
Zacznę może od najważniejszego. Crash Bandicoot: On the Run! jest grą free to play z gatunku runnerów. Czyli nasza postać biegnie na złamanie karku do przodu, a my próbujemy nie rozbić się o napotkane przeszkody czy przeciwników. Ogólnie uważam, że mechanika ta w przypadku Crasha Bandicoota sprawdza się naprawdę dobrze. Wszak w oryginale rozgrywka polega prawie na tym samym. Biegniemy do przodu i pokonujemy przeciwników i przeszkody. Oczywiście w oryginale możemy zatrzymać naszą postać, a w mobilce nie.
Niestety pierwszy zgrzyt pojawia się już na samym początku gry. Jak już wspominałem, tytuł ten to gra free to play ze wszystkimi jej wadami. Zanim zaczniemy rozgrywkę atakują nas zewsząd jakieś pakiety do kupienia przeróżnych diamentów i innych dupereli. Aby zacząć nasz bieg trzeba także zdobyć flakonik z jakimś tajemniczym płynem. Płyn wytwarza maszyna i potrzebuje do tego czasu. Czym dalej w las tym więcej potrzebujemy czasu na produkcję. Możemy oczywiście cały proces przyspieszyć za diamenty, które zdobywamy podczas gry i które możemy kupić za prawdziwe pieniądze. Oczywiście zdobywanie kamieni podczas rozgrywki szybko okazuje się, że jest niewystarczające i albo płacimy albo czekamy. Sama rozgrywka jest całkiem spoko. Poziomy na samym początku są proste i krótkie, ale później zaczyna się robić ciekawiej. Grafika jest taka se. Rozumiem, że twórcom chodziło o to aby gra uruchamiała się jak największej liczbie urządzeń, nawet tych słabszych, ale szkoda, że nie pokuszono się o jakieś ustawienia graficzne, które by zwiększały jakość tekstur.
Wrócę jeszcze do problemów z darmowością tego tytułu. Rozumiem, że trzeba jakoś zarobić na aplikacji i ładuje się przeróżne utrudniacze rozgrywki, które możemy złagodzić wydając prawdziwe pieniądze, ale wyskakujące reklamy promujące inne gry, to dla mnie już przesada.
Ogólnie polecam zagrać jeśli jest się fanem jamraja, ale czy tytuł ten przyciągnie na dłużej do ekranu telefonu, to nie mogę obiecać.
Jeszcze wrócę do ilości pobrań na urządzenia. Wiele serwisów branży growej uważa, że jest to wyznacznik sukcesu gry. Ale jest to bardzo złudne. Bo ile z tych 10 milionów pobrań, to rzeczywista ilość graczy grających nadal w ten tytuł?
Komentarze
Prześlij komentarz