Assassin's Creed: Valhalla krytykowane za mikropłatności
Nie będę ukrywał, że mój stosunek do mikropłatności w grach wideo jest obojętny. Po prostu ich nie używam i nawet czasem ich nie zauważam.
Ale to co się ostatnio wyprawia przechodzi ludzkie pojęcie i nie tylko ja tak uważam.
Najlepszym przykładem na to jest gra od Ubisoftu. Assassin's Creed: Valhalla jest najeżona przedmiotami, które możemy kupić tylko za prawdziwe pieniądze. Przedmioty, które nie tylko zmieniają wizualnie naszą postać, ale także zmieniają jej statystyki, co ułatwia znacznie rozgrywkę. Nie byłoby w tym nic kontrowersyjnego gdyby nie to, że w grze aby je zdobyć trzeba spędzić na grindowaniu mnóstwo czasu, a i tak, tak zdobyte przedmioty mają słabsze staty.
Wielu fanów zarzuca Ubisoftowi, że tak stworzyło mechaniki gry, że albo zapłacimy dodatkową kasę albo stracimy mnóstwo czasu na mozolnym grindzie.
Zarzutów jest o wiele więcej i kręcą się wokół mikropłatności. Zarzuca się francuskiemu wydawcy, że za bardzo skupił się na dodawaniu płatnych przedmiotów do gry, a zapomniał o naprawie błędów, które nękają graczy podczas rozgrywki. Fani narzekają także na brak darmowej zawartości, której w poprzednich częściach było o wiele więcej.
Niestety dożyliśmy czasów gdzie płacąc za grę ponad 200 złotych, wydawca ponownie sięga głęboko do naszych kieszeni stosując mechaniki utrudniające nam rozgrywkę, i albo płać albo się męcz drogi graczu.
Komentarze
Prześlij komentarz