Czegoś mi brakuje w nadchodzącej nowej generacji konsol
Microsoft pręży muskuły pokazując jak to XBSX odpali każdą grę we wstecznej i to działającą płynniej na nowym sprzęcie. Sony także zdradziło już szczegóły o wstecznej na PS5 i jest nieźle i można by rzec, że jest podobnie jak u konkurencji.
O wstecznej na obu konsolach opowiem w innym materiale, bo to dość interesującą kwestia i godna dłuższych rozważań.
A teraz chciałem poruszyć inną kwestię. Czy tylko ja zauważyłem, że obaj giganci skupiają się na wszystkim oprócz gier na nową generację. Tytułów stricte next-genowych to na premierę nie uświadczymy. Nawet kilka miesięcy po premierze będzie z tym różnie.
Patrząc na gry jakie wyjdą na nowe konsole, to większość z nich to multiplatformowe tytuły wychodzące na obie next-genowe maszyny i mające swoje "gorsze" odpowiedniki na starej generacji. Nie ma gry, która by mnie przekonała na 100% do kupna nowej konsoli, a przynajmniej nie ma gry next-genowej. Bo ogranie Cyberpunka 2077 na mocniejszym sprzęcie kusi i to bardzo. Ale czy nowe konsole dadzą nam płynniejszą rozgrywkę w dniu premiery gry od CD-Projektu? Śmiem wątpić i będziemy musieli poczekać na aktualizację dla PS5 i XBSX aby cieszyć się 60 k/s i Ray Tracingiem.
Wiem, że start nowej generacji zawsze borykał się z problemem braku gier, ale teraz Sony i Microsoft mają zapchaj dziurę w postaci wstecznej. I nie wiem czy to dobrze czy źle? Niby mamy w co grać na nowym sprzęcie, ale kupujemy next-gena aby grać w nowe gry, a nie w stare.
Komentarze
Prześlij komentarz