Assassin's Creed Origins uświadomił mnie dlaczego czekam na PS5
Ogrywając Assassin's Creed Origins uświadomiłem sobie jak bardzo czekam na nową generację konsol, a dokładnie mówiąc na jedną rzecz, którą usprawnią nowe konsole.
Origins to niestety nie jedyna gra, która uświadomiła mi, że obecna generacja ma spore ograniczenia, które powodują u mnie wybicie z immersji podczas grania w gry wideo.
I nie chodzi mi o spadki płynności, nietrzymanie 30 klatek na sekundę czy brak ray tracingu i bajerów graficznych. Chodzi o coś bardziej prozaicznego. Chodzi o loadingi.
Taka niby błahostki, ale potrafi wybić mnie kompletnie z rozgrywki, a Origins ma ich sporo i to w najbardziej wkurzających momentach. Najgorsze są te podczas fabularnych przerywników filmowych połączonych z gameplayem. Podczas walki z jednym z bossów miałem ich chyba ze cztery i na kilka minuty rozgrywki połowa była ekranem wczytywania. Totalna masakra, która kompletnie wybiła mnie ze świata gry.
Te klika loadingów uświadomiło mi jaką ważną rzeczą będą w nowej generacji szybkie dyski ssd, które mam nadzieję, jak obiecują twórcy, spowodują praktycznie brak ekranów wczytywania. Niby taka mała rzecz, a pozwoli na kompletne zanurzenie się w świecie gry, które nie zostanie zburzone przez falę "proszę czekać, trwa wczytywanie"
Komentarze
Prześlij komentarz