Reklama


Pierwsze wrażenia z wersji dema gry RE3: Nemesis

Miałem okazję w ten weekend pograć w demo gry Resident Evil 3: Nemesis i krótko mówiąc jest wyjątkowo nieźle, ale tego wszyscy zapewne się spodziewaliśmy.  


Zacznę od raczej najmniej ważnej rzeczy, czyli grafiki. Dawno nie grałem w RE2, ale wydaje mi się, że w Nemesisie poprawiono znacznie cienie i efekty odbicia od powierzchni. W dwójce po wejściu do komisariatu od razu było widać, że ten aspekt gry nie wygląda najlepiej. W trójce takiego odczucia nie miałem. Dodam tylko, że RE3 wygląda wizualnie naprawdę ładnie i to tyle o grafice. 
Demo Nemesis nie zaczyna się od początku historii oryginału, ale jakoś kawałek dalej. Choć szczerze, to nie pamiętam jak oryginalna trójka się zaczynała, ale to w sumie nie ważne, bo nie będę tu rozprawiał o wątku fabularnym, który jest praktycznie zapewne taki sam jak w grze z pierwszego Playstation, ale o opowiem o mechanice gry, bo tu zaszło trochę zmian względem drugiej z remejkowanej odsłony. 



Przede wszystkim  trójka jest o wiele trudniejsza od drugiej odsłony. Nie wiem czy to wina większego poziomu w demie niż niski, bo na takim grałem w RE2, ale w Nemesis zginąłem kilka razy, a w drugiej części praktycznie nie przypominam sobie takiego zdarzenia. Choć zakończyłem grę, jak zaczął uganiać się za mną wkurzający Mr. X, a więc wszystko przede mną. Wracając do RE3. W trzeciej odsłonie nawet trzy zombi, to śmiertelne zagrożenie, które jest gąbką na zwykłe pociski, a amunicji jest jak na lekarstwo i próbując ubić trzech umarlaków, wyprztykałem się z kul w mgnieniu oka. Zombi także wydaje się jakieś agresywniejsze. Teraz jest ciężko przebiec pół metra od takiego, aby ten cię nie chwycił i wbił swoje zęby w piękną szyję Jill. W takich okolicznościach przydaje się unik, którego nie było chyba w RE2, ale nie pamiętam dokładnie, a więc mogę się mylić. Z uniku trzeba niestety precyzyjnie korzystać, bo nie wystarczy wciskać go jak popadnie, ale wyczuć odpowiedni moment, inaczej gnijące zwłoki i tak cię dopadną.



Trzeba także umiejętnie wykorzystywać okolice i naturalnie przeszkody i nie pozwolić aby zombi znalazły się w kupie. Dwa trzy zombi w gromadzie i zabijesz tylko jednego, a pozostałe dwa dopadną cię i rzucą na ziemię wbijając swoje uzębienie w seksowne ciało bohaterki. Jest naprawdę ciężko, a uliczki i lokacje wydają się jakieś ciaśniejsze z tego powodu. Przeszukiwanie lokacji teraz nabiera ogromnego znaczenia, bo każde ziółko czy nabój jest na wagę złota. A dochodzi do tego jeszcze tytułowy przeciwnik. Nemesis będzie nie lada wyzwaniem. Na razie odkryłem jego kilka ataków. Szarża, tu przyda się umiejętność uniku, zwykłe walnięcie z piąchy, atak mackami i jakieś psioniczne czy dźwiękowe fale. Naprawdę będzie trudno, ale nie trudno irytująco. Gdy ginąłem nie miałem uczucia, że gra nie daje mi szans, tylko, że dobrałem niewłaściwą taktykę do odpowiedniej sytuacji i poczułem dawno zapomniane uczucie, jakim jest wyzwanie i satysfakcja z odkrycia najlepszego lub najzwyczajniej skutecznego sposobu pozbycia się przeciwnika. Oj będzie grane. Tytuł serdecznie polecam.        


Komentarze

Reklama

Popularne posty