Gran Turismo Sport - czegoś mi tu brakuje
Seria Gran Turismo budzi u mnie duże emocje. Zagrywałem się w pierwszą część na szaraku. Przejechałem miliony wirtualnych kilometrów i wygrałem niejeden wyścig. Ale zawsze coś w tej serii mi brakowało.
Odpalając Gran Turismo Sport powróciła nostalgia za dobrymi starymi czasami. Gdzie miałem mnóstwo czasu na granie. W Gran Turismo Sport chyba zawarto całą esencję pierwszej części. Mamy tu mnóstwo samochodów, tras i przeróżnych wyścigów. Nie zabrakło także nauki jazdy. Możemy pogrzebać w bebechach naszych aut zmieniając im sporo parametrów. No jest tu wszystko. Ale czasy się zmieniają i czegoś mi tu brakuje. W pierwszej odsłonie nawet tego nie dostrzegłem albo nie było mi potrzebne do szczęścia. Ale w 2019 roku, to w symulatorach wyścigów uważam za element konieczny. A czegosz mi brakuje?Ano uszkodzeń samochodów. Można tu walnąć w bandę z prędkością 200 kilometrów na godzinę praktycznie bez konsekwencji. Pamiętam mój pierwszy wyścig w GRID. Rozpędziłem się znacznie i nie wyhamowałem. Rypnąłem w bandę aż miło. Ku mojemu zaskoczeniu zakończyłem wyścig. Od mojego auta odpadło koło i nie mogłem dalej jechać. Niestety w Gran Turismo Sport takich atrakcji nie uświadczymy. A szkoda.
Komentarze
Prześlij komentarz