Reklama


Gry Ubisoftu, które mnie zawiodły [publicystyka]

Ubisoft to wydawca, który zarzyna swoje gry do granic możliwości i wypuszczając co rok z uporem maniaka kolejne odsłony swoich najgłośniejszych serii, w których kopiuj wklej to podstawa przy tworzeniu kolejnych części. Jest to także wydawca, który tworzy nowe marki wykorzystując od czasu do czasu sprawdzone mechaniki lub ryzykuje i tworzy coś zupełnie nowego. Od taki paradoks w działaniu francuskiego wydawcy.


Wielkie rozczarowanie grami Ubisoftu zaczęło się od roku 2014 i gry Watch Dogs [sprawdź oferty na rynku]. Nie mówię tu o aferze downgradu grafiki tego tytułu, który odbił się głośnym echem w internetach, bo grafika nie jest najważniejsza, a i tak nie odpaliłbym gry z taką grafiką, jak z zaprezentowano na targach E3. Niestety Watch Dogs rozczarował mnie pod innymi względami. 



Tytuł ten kupiłem praktycznie w dniu premiery. Zapowiedzi i materiały jakie widziałem w sieci przekonały mnie do tej gry. Na początku był zachwyt. Ogromny świat, wiele rzeczy do roboty, dobrze zapowiadająca się fabuła. Ba, nawet grafika pieściła mój zmysł wzroku. Niestety szybko okazało się, że tak naprawdę nie ma wiele rzeczy do roboty. Misje poboczne robione na jedno kopyto, pełno znajdziek, których odkrywanie szybko mnie znudziło. Co gorsza, poboczne aktywności tak na początku mnie zajęły, że zapomniałem o głównym wątku fabularnym i nie zauważyłem, że jest wyjątkowo przeciętny. Jak odkryłem wreszcie to po kilkudziesięciu godzinach gry, wyobraźcie sobie moje rozczarowanie.



Hakowanie, tak głośno promowane na zwiastunach i dające podobno mnóstwo możliwości likwidacji oponentów, sprowadzało się do przechodzenia z kamery do kamery, shakowania jakiejś skrzynki pod napięciem, która eksplodowała i zabijała delikwenta i tak w kółko. Może trochę przesadzam, bo można było trochę więcej kombinować, ale to był najskuteczniejszy sposób pozbycia się przeciwników i nie było sensu działać inaczej. Ale największym problemem gry, to optymalizacja. Prawdopodobnie to główna przyczyna, która spowodowała, że gry nie ukończyłem.



Far Cry 3 [sprawdź najniższe ceny] (tak wiem, że tytuł ten wyszedł w 2012 roku i chronologicznie był pierwszy od Watch Dogs, ale zagrałem w niego długo po premierze), to kolejna gra Ubi, która na początku bardzo mi się spodobała, ale później coś nie zagrało i gry nie ukończyłem. Może fabuła to nie moje klimaty, ale wydaje mi się, że to wina aktywności pobocznych, które skutecznie odciągnęły mnie od głównego wątku fabularnego, a później wyjątkowo znudziły, tak bardzo, że nie miałem ochoty na powrót do opowiadanej historii w grze. 



Polowanie na zwierzynę, ulepszanie ekwipunku czy odbijanie posterunków po jakimś czasie mnie znudziły.
The Division [kup najtaniej], no to było dość poważne rozczarowanie. Grałem w otwartą betę i nie ukrywam, to co zobaczyłem i doświadczyłem w niej było niesamowitym przeżyciem i liczyłem na rozwinięcie wszystkich aspektów, jakie mi pokazano w testach. Niestety okazało się, że gra miała tylko tyle do zaoferowania. 



Największym rozczarowaniem był wątek fabularny. Liczyłem na niesamowitą historię, dramaty ludzkie związane z epidemia, a tu dostałem historię z gier MMO. Gra może nie była zła, ale spodziewałem się po niej trochę czegoś innego. Nie sądziłem, że kooperacja między graczami i multiplayer będzie to co gra ma tylko do zaoferowania. A powtarzanie misji, by zdobyć trochę expa i nowy ekwipunek nie kręci mnie aż tak bardzo. Optymalizacja odrzuciła także małą cegiełkę do ogólnego przeciętnego odbioru tej gry.



Z For Honor [sprawdź najniższe ceny] było podobnie. Beta wyśmienita. Bawiłem się świetnie. Co do fabuły wiedziałem od razu, że to tak naprawdę samouczek, ale i tak ukończyłem kilka misji i nawet bawiłem się nieźle powtarzając je na wyższych poziomach. No właśnie, to co się kurczę wydarzyło, że tytuł ten trafił na tę listę? Tytuł ten ma bardzo ciekawą mechanikę operowania orężem i walki były wyjątkowo widowiskowe i wyjątkowo wymagające. Niestety kilka ataków nie do końca były odpowiednio zbalansowane, u niektórych wojowników, co doprowadzało mnie do szewskiej pasji, bo za cholerę nie mogłem ich uniknąć czy zablokować. A chwyt i rzut w przepaść, to już poezja. 



Czasem przeciwnicy stosowali tę technikę cały czas, a aby ją sparować, trzeba mieć koci refleks. Ogólnie mam przekonanie, że gry nie budzą agresji, ale tytuł ten czasem doprowadzał mnie do furii. A, że jestem o ogólnie pokojowo nastawiony i nie chciałem być głównym bohaterem w wieczornych wiadomościach (szalony gracz zamordował kilku przypadkowych przechodniów), to odpuściłem sobie ten tytuł.
I to już ostatnia gra, która mnie w ciągu kilku ostatnich lat rozczarował od francuskiego wydawcy. Nie ukrywam, że tytuły te nadal są na moim twardym dysku i jest szansa, że do nich powrócę niebawem. A wy macie jakieś tytuły od Ubi, które nie spełniły waszych oczekiwań?

Komentarze

Reklama

Popularne posty