Reklama


Wolfenstein II: The New Colossus - wrażenia z dema

Druga część Wolfenstein okazała się bardzo dobrą grą. Średnia ocen to 87%. Wielu recenzentów uważa, że jest to strzelanka roku, ale także zdarzają się głosy niezadowolenia, które wzbudziły u mnie pewne wątpliwości. Czy tytuł ten jest wart mojej uwagi? Na całe szczęście Bethesda postanowiła wydać wersję demo i wszyscy mamy okazję przekonać się, czy dwójka trzyma wysoki poziom pierwszej części.


Pograwszy trochę w wersję demonstracyjną muszę niestety z przykrością przyznać, że psioczący recenzenci mieli wiele racji. Ale zacznijmy od początku. Moje największe obawy tyczyły się wysokich wymagań gry. Czy mój, już niepierwszej młodości sprzęt, pociągnie grę na maksymalnych ustawieniach? I nie jest w tym temacie najgorzej. Ale ma dwa zastrzeżenia. W opcjach automatycznych, gdy wybierzemy maksymalne ustawienia, musimy być świadomi, że nie będą to max ustawienia. 


Dopiero kiedy wejdziemy w opcję zaawansowane, możemy doładować grafikę na maksa. Choć gra już po kliknięciu w opcję zaawansowane, ostrzega nas, że przestawienie ręczne tych parametrów może spowodować błędy graficzne i duży spadek wydajności. I komunikat ten naprawdę warto potraktować na serio, bo gdy poprzestawiałem te opcje, gra miała częste spadki poniżej 30 klatek animacji na sekundę. 


Ale gdy użyłem tylko ustawień “podstawowych” i nie przestawiałem nic w zaawansowanych, grę odpaliłem na maksa i działała prawie zawsze w 60 klatkach ze sporadycznymi spadkami do 50. Niestety demo rozgrywa się tylko na łodzi podwodnej i ciężko stwierdzić, jak będzie zachowywać się na otwartych przestrzeniach. I co najważniejsze, nie zauważyłem  różnicy wizualnej między opcjami max automatycznie ustawionymi, a max ustawionym ręcznie. Choć zapewne jakieś są. 


Przejdźmy teraz do psioczenia. Niektórzy recenzenci narzekali na zbyt długie przegadane sekwencje filmowe. I faktycznie, filmików już na samym początku jest sporo. Nie uznałbym tego za wadę, bo fajnie, że strzelanka ma dość ciekawy wątek fabularny, który jest przedstawiony filmami, ale nie to jest najważniejsze w tego typu grze, a przyjemność ze strzelania. I tu niestety uważam, że jest słabiej niż w poprzedniej części z dwóch powodów. Słabe oznaczenie doznawanych obrażeń naszego bohatera. Zdarzyło mi się kilka razy zginąć tylko dlatego, że nie dostrzegłem, że obrywałem. Oznaczenie z którego kierunku obrywamy także jest niewidoczne i zanim się zorientujemy skąd do nas strzelają, to jest już po nas. 


Może to mocno zdenerwować, zwłaszcza kiedy wybierzemy wyższy poziom trudności. Kolejna rzecz, która uważam, że jest trafiona jak w kula w płot, to podnoszenie przedmiotów, apteczek, amunicji itp. rzeczy przez naciśnięcie klawisza “E”. Spowalnia to strasznie rozgrywkę i łatwo można nie podnieść interesującej nas rzeczy. W poprzedniej części było to o wiele lepiej rozwiązane i wystarczyło przebiec po amunicji, by ją podnieść.
No dobra, koniec tego psioczenia, bo wady te nie dyskwalifikują tego tytułu i gra się naprawdę przyjemnie. Jeśli kogoś demo przekonało do kupna gry, to klikając tutaj znajdziecie najtańsze oferty cenowe, albo klikając tutaj.       




Komentarze

Reklama

Popularne posty