Tom Clancy's Ghost Recon: Wildlands - optymalizacja jak duch.
Wczoraj ruszyła otwarta beta gry Tom Clancy's Ghost Recon: Wildlands. Oczywiście nie mogłem przegapić takiej możliwości i nie zagrać w ten tytuł. Długo nie pograłem, ale już mogę podzielić się z wami pierwszym wrażeniem z gry.
Otwarte testy potrwają do 27 lutego, a więc jeszcze będę miał okazję pobawić się tym tytułem dłużej i na pewno podzielę się z wami moimi spostrzeżeniami. Na pierwszy ogień idzie optymalizacja gry, która zachowuje się, jak rozwydrzone dziecko na placu zabaw. Klatki animacji huśtają się, jak brzdąc na huśtawce. Raz w górę, raz w dół. Później nasz berbeć wsiada na karuzelę i kręci się przez chwilę, by nagle się zatrzymać i po krótkiej chwili znowu zacząć się kręcić. Następnie idzie do piaskownicy i sypie piaskiem w oczy swojemu koledze. Tak pokrótce można opisać optymalizację Tom Clancy's Ghost Recon: Wildlands. Optymalizację można porównać jeszcze do tytułowego ducha, ale nie dlatego, że działa niezauważenie w tle, ale dlatego, że nie istnieje. Niestety, to nie jedyne problemy techniczne tego tytułu. Nie będę wspominał tu o jakiś drobnych gliczach w kolizjach obiektów, ale o poważnych problemach. Jednym z nich, jest pojawianie się nagłe obiektów przed oczami gracza. Zaraz dokładnie wyjaśnię, o co dokładnie mi chodzi. Wystarczy, w niektórych momentach, odwrócić się zbyt szybko o 180 stopni, a obiekty nagle pojawiają się przed nami. Taki sam efekt powstaje, kiedy kamera zachodzi za budynek i zakrywa jakiś obiekt, np. samochód. Gdy ponownie kamera ustawia się pod kątem, w którym samochód będzie widać, auto pojawia się na oczach gracza. Trwa to ułamek sekundy, ale niestety jest to widoczne i przeszkadza w rozgrywce.
Na razie, to na tyle. W kolejnych materiałach, opowiem o kolejnych moich wrażeniach z otwartej bety.
Komentarze
Prześlij komentarz