The Long Dark - pierwsze wrażenie.
Witam wszystkich serdecznie. Pewnie zastanawiacie się (lub nie), co w ten weekend robiłem i w jakie fajne gry grałem? W sobotę w moje łapska wpadła mi gra o tajemniczym i mroźnym tytule The Long Dark.
Tytuł ten jest sandboksowym survivalem w mroźnych, zimowych klimatach. Wydawcą owej gry jest Hinteland Studio i częściowo tytuł ten został sfinansowany przez graczy na Kickstarterze, a częściowo został wsparty przez kanadyjski program fundacyjny. Za wyprodukowanie tego survivala odpowiedzialni są twórcy między innymi takich tytułów jak Baldur's Gate, Saints Row, Red Faction, Prince of Persja. Czyli jak widać same hiciory i klasyki, a więc po tym tytule spodziewałem i spodziewam się samych najlepszych rzeczy.
Fabuła opowiada o losach jakiegoś tam pilota Williama Mackenziego, ocalałego z geomagnetycznej burzy, która spowodowała wyłączenie wszystkich urządzeń elektronicznych. Jak łatwo się domyśleć na świecie coraz trudniej było o dostęp do pitnej wody i jedzenia, a samotne przemierzanie dróg stało się wyjątkowo niebezpieczne. Do tego wszystkiego matka natura dorzuciła nadciągającą srogą zimę. Naszym celem oczywiście jest przeciwstawić się naturze i przetrwać jak najdłużej w tych niesprzyjających warunkach. Tyle wstępu czas na konkrety.
Wersja gry jaką grałem, to wczesna wersja Alfa, która jakiś czas temu pojawiła się w tak zwanym "wczesnym dostępie" na platformie Steam i kupić ją można za około 20 euro. Niestety tytuł ten nie posiada w fazie Alfa wątku fabularnego, a tylko tryb sandboksowy. Niestety także polscy gracze zostali olani i nie dostaniemy wersji PL. W sumie już mnie, to nie dziwi i pewnie wielu z Was powie, że trzeba uczyć się angielskiego i pewnie macie po części rację, ale dlaczego nikt nie każe się uczyć Niemcom czy Rosjanom angielskiego, którzy dostają wersję gry w swoim ojczystym języku?
No dobra przejdźmy do gry. Przed rozpoczęciem naszej przygody mamy do wyboru trzy poziomy trudności lub jak to nazwali twórcy doznania z gry. Rozgrywkę rozpoczynamy wyrzuceni w losowym miejscu i zaczyna się nasza walka o przetrwanie. Może zacznę najpierw od grafiki. Grafika jest stworzona w stylu komiksowym i dość ładnie wygląda i pasuje do klimatu gry. Niestety optymalizacja gry jest słabiutka i kiedy wychodzimy na rozległe śnieżne przestrzenie animacja widocznie spowalnia. Miejmy nadzieję, że tą przypadłość będzie miała tylko wersja Alfa.
Przejdźmy do statystyk naszej postaci.
Stan naszego bohatera opisuje jedna główna cecha (kondycja), która jest rozdzielona na cztery podgrupy. Zmęczenie, zimno, głód i pragnienie. Jeśli kondycja spadnie do zera nasz bohater umiera. Raz zdarzyła się mi sytuacja, że moja postać umarła podczas snu. Nie wiem dokładnie z jakiej przyczyny, bo głodna na pewno nie była. Prawdopodobnie biedak z odwodnienia mi padł. Jak już jesteśmy przy wskaźnikach opisujących postać wspomnę tylko jeszcze o wskaźniku ilości pochłanianych kalorii. Każde pożywienia daje nam pewną ilość kalorii potrzebnych do przeżycia. Wszystkie wskaźniki są ze sobą połączone i jeśli któregokolwiek zaniedbamy nasza postać szybko traci kondycję i umiera. Naciskając klawisz Tab mamy dostęp do podręcznego menu, w którym mamy wspomniane już współczynniki naszej postaci, godzinę, ekwipunek i kilka przydatnych opcji jak reperowanie odzieży, pierwszą pomoc (czyli podręczna apteczka), rozpalanie ogniska itp. Mamy także informację o temperaturze powietrza czy odczuwalnej przez naszego bohatera. Statystyki i ekwipunek mamy już za sobą. Przyszedł czas na ogólne wrażenie z gry.
Na początku gra się dość przyjemnie. Zwiedzanie świata po post apokaliptycznej zagładzie jest dość interesujące. Świat wygląda na dość spory choć niestety już trafiłem na kilka road endsów. Mechanika survivalowego przetrwania jest dość ciekawie skonstruowana i ma w sobie potencjał, który jak na razie nie do końca jest wykorzystany. Niestety w tytule tym w wersji Alfa brakuje mi kilku rzeczy. Fabuły - same przemierzanie rozległych zimowych terenów i przetrwanie w nieprzychylnych nam warunkach szybko się nudzi. Trybu współpracy dla wielu graczy i kilku trybów rozgrywki wykorzystujących współpracę drużynową. W grze troszkę także słabo jest odczuwalny klimat po zagładzie. Przemierzając świat napotkałem jak do tej pory dwa ciała i jeden opuszczony samochód. Oczywiście mamy wiele domków, które możemy zwiedzać, ale tak naprawdę bez zapoznania się z fabułą w internecie nie wiemy tak naprawdę, co się stało i dlaczego wokół nas nie ma żywej duszy.
Podsumowując.
Tytuł ten ma ogromny potencjał, który może być wykorzystany lub najzwyczajniej zmarnotrawiony i zaprzepaszczony. Czy warto kupić grę we wczesnym dostępie? Na to pytanie ciężko odpowiedzieć. Jeśli chcesz pomóc twórcą w realizacji ich pomysłów i sfinansować je, to tak. Jeśli chcesz tylko pograć w dobrą grę, to wstrzymaj się i poczekaj na finalny produkt.
Komentarze
Prześlij komentarz