PlayStation Coin nadchodzi? Sony szykuje własną kryptowalutę - i wygląda na to, że chce zmienić zasady gry
Sony najwyraźniej uznało, że tradycyjne metody płatności to już za mało. Karty, PayPale, portfele cyfrowe… nuda. Dlatego firma szykuje coś, co brzmi jak pomysł wyrwany z cyberpunkowego podręcznika ekonomii: własną kryptowalutę, która ma posłużyć do opłacania gier, subskrypcji oraz usług w całym ekosystemie PlayStation.
I choć brzmi to jak żart primaaprilisowy, tym razem mówimy o realnym projekcie rozwijanym przez Sony Bank, który już składa odpowiednie papiery w USA.
Stablecoin zamiast kart płatniczych - futurystyczny plan czy nowa forma podatku od grania?
Waluta Sony nie będzie kolejnym szalonym, skaczącym kursem tokenem z memem w tle - ma to być stablecoin powiązany z dolarem. Czyli coś w rodzaju „PlayStation USD”, co w założeniu ma być stabilne, szybkie i tanie w użyciu.
Sony planuje, by tym tokenem można było płacić za: gry i dodatki, abonament PlayStation Plus, treści cyfrowe w innych usługach Sony, a w przyszłości być może nawet licencje, streaming czy mikropłatności.
Brzmi jak zamknięcie gracza w finansowym ekosystemie PlayStation - i o to właśnie chodzi.
Dlaczego Sony chce mieć własne krypto?
Odpowiedź jest banalnie prosta:
pieniądze - a konkretnie oszczędności na prowizjach.
Każda transakcja kartą kredytową to koszt. I to niemały, gdy mówimy o setkach milionów zakupów rocznie. Własna kryptowaluta pozwala:
obniżyć koszt obsługi płatności, skrócić czas realizacji, uniezależnić się od zewnętrznych operatorów, a nawet tworzyć własne systemy rabatów i promocji powiązane z tokenami.
Czyli: mniej oddawania bankom, więcej zostaje w kieszeni Sony.
A co na to gracze?
Zróżnicowane reakcje - w końcu kryptowaluty w branży gier kojarzą się raczej z trendami, które gasną szybciej niż hype na VR.
Możliwe korzyści: szybsze i teoretycznie tańsze zakupy, jedna waluta na wszystkie usługi Sony, większa wygoda przy opłacaniu subskrypcji, potencjalne zniżki lub bonusy za płatność tokenem.
Obawy? O, jest ich sporo: na start projekt obejmie tylko USA, jakakolwiek zmiana regulacji może wszystko wywrócić, zamknięcie usług w „walucie Sony” może ograniczyć wybór, gracze boją się powtórki z trendów „krypto w grach”, które zwykle kończyły się płaczliwie.
Czy to będzie rewolucja?
Jeśli Sony doprowadzi temat do końca - a wszystko wskazuje, że projekt jest poważny - to może być największa zmiana w płatnościach cyfrowych od czasu wprowadzenia kart prepaid.
A jeśli to chwyci, błyskawicznie zobaczymy reakcje konkurencji.
Microsoft? Możliwe, że będzie miał „GameCoin”.
Nintendo? Być może wyda swoje „Nin-ten-ny”… chociaż znając ich, mogą wprowadzić żetony w kształcie kartridży.
Podsumowanie: PlayStation Money nadciąga
Sony chce stać się nie tylko platformą, ale też bankiem własnego świata cyfrowej rozrywki. To ryzykowne, odważne i w pewnym sensie… fascynujące.
Czy będzie to krok w dobrą stronę?
Zależy od wykonania - i od tego, czy gracze będą gotowi zaufać firmowej kryptowalucie.



Komentarze
Prześlij komentarz