100% poparcia krytyków. Nowy „Fallout” szykuje się na atomowe widowisko
Jeśli po pierwszym sezonie serialowego Fallouta mówiliście: „okej, było dobrze, ale czy da się lepiej?”, to odpowiedź brzmi: da się. I to bardzo. Drugi sezon właśnie zebrał 100% pozytywnych rekomendacji od dziennikarzy, a to w dzisiejszych czasach brzmi niemal tak nieprawdopodobnie jak sprawny Pip-Boy po 200 latach apokalipsy.
Więcej, mocniej, odważniej
Z pierwszych opinii jasno wynika, że twórcy nie poszli na łatwiznę. Zamiast bezpiecznego „więcej tego samego”, dostajemy większą skalę wydarzeń, gęstszą fabułę i odważniejsze decyzje narracyjne. Drugi sezon nie tylko rozwija wątki znanych bohaterów, ale też mocno inwestuje w postacie drugoplanowe - takie, które wcześniej były tłem, a teraz kradną sceny jak Super Mutant kradnie kapsle.
Fallout, który ufa widzowi
Jednym z najczęściej powtarzanych komplementów jest to, że serial nie traktuje widza jak idioty. Fabuła potrafi być złożona, tempo momentami zwalnia, ale wszystko po coś. Twórcy dają przestrzeń na budowanie świata, relacji i napięcia, zamiast pędzić od wybuchu do wybuchu. To nadal Fallout - brutalny, ironiczny i momentami absurdalny – ale dojrzalszy narracyjnie.
Fanserwis? Tak, ale z głową
Fani gier mogą spać spokojnie. Elementy znane z serii Bethesdy są obecne, ale nie walą po oczach łopatą nostalgii. Zamiast tego są sprytnie wplecione w historię, działają naturalnie i nie wymagają encyklopedycznej wiedzy o uniwersum. Nowi widzowie nie będą zagubieni, a starzy wyjadacze Wastelandu uśmiechną się pod nosem.
Czy są jakieś minusy?
Jak zawsze - coś się znajdzie. Część recenzentów wspomina o wolniejszym tempie w niektórych fragmentach i bardziej rozproszonych wątkach. Ale nawet oni podkreślają, że to świadomy zabieg, który procentuje w dalszej części sezonu. Innymi słowy: to nie serial do oglądania jednym okiem i scrollowania telefonu drugim.
Drugi sezon Fallouta zapowiada się na jedno z największych serialowych wydarzeń dla graczy i nie tylko. Jeśli pierwsza seria była dowodem, że da się zrobić dobrą adaptację gry, to teraz mamy do czynienia z pokazem siły. Apokalipsa jeszcze nigdy nie była tak dobrze napisana.
Przygotujcie zapasy, naładujcie Pip-Boye i zapnijcie pasy. Fallout wraca - i wygląda na to, że wraca w wielkim stylu.



Komentarze
Prześlij komentarz