Horizon na telefonach zamiast PS5?! Fani w szoku, a nowa gra serii rusza w mobilny świat.
Jeśli ktoś liczył, że po Forbidden West dostaniemy kolejny rasowy, singlowy hit od Guerrilla Games, to Horizon: Steel Frontiers właśnie wbił mu w serduszko włócznię jak najedzony Behemot. Nowa produkcja w uniwersum Horizon nie tylko nie jest RPG-iem akcji, ale wręcz pełnoprawnym MMORPG-iem free-to-play, tworzonym przez NCSoft – specjalistów od cyfrowej zbieraniny i koreańskich grinderów.
Co najlepsze? Premiera gry planowana jest na telefony (wersja PC także będzie). Tak, smartfony. Android i iOS. A wszystko wskazuje na to, że PlayStation 5 – konsola, na której narodziła się marka – musi na razie czekać pod drzwiami jak Oseram bez przepustki do kopalni. Twórcy mówią wprawdzie, że „technicznie możliwe” jest przygotowanie wersji na PS5 i „nie wykluczają” jej w przyszłości, ale na dziś to tylko uprzejma, korporacyjna forma: „może kiedyś, nie dzisiaj, proszę się rozejść.”
Steel Frontiers jest w pre-alfie, ale już wiadomo, że w grze poprowadzimy własnego łowcę, ulepionego w kreatorze postaci, weźmiemy udział w kooperacyjnych misjach (na razie do 16 osób), a świat Horizon zostanie przebudowany tak, by pasował pod free-to-playowy ekosystem z abonamentem, kosmetykami i… obietnicą braku lootboxów. Czyli: darmowe, ale jednak płatne. Klasyka.
Oczywiście NCSoft zapewnia, że podchodzi do monetyzacji „z szacunkiem”, że nie zamierza robić z graczy bankomatów i że wszystko będzie fair. Ale gracze słyszą to mniej więcej tak samo, jak obietnice, że „tym razem sezon pass naprawdę doda coś ekstra”.
Największy dysonans? To wciąż Horizon. Te same mechaniczne potwory, ta sama stylistyka, ten sam świat, który kojarzymy z wysokobudżetowych przygód Aloy. Tylko że teraz przechodzi on przez filtr mobilnego MMO – a fani, którzy marzyli o powrocie na PS5, muszą przełknąć fakt, że marka zmierza w stronę globalnej, mobilnej masówki.
Czy Steel Frontiers ma szansę wypalić? Oczywiście. NCSoft to nie nowicjusze, a Horizon to marka, która sprzedaje się sama. Ale patrząc na to wszystko, trudno nie odnieść wrażenia, że Sony właśnie robi najbardziej nieoczywisty spin-off w historii swoich ekskluzywów – i liczy, że gracze nie zauważą, iż najnowsza gra z logo Horizon przez długi czas może… w ogóle nie pojawić się na PlayStation 5.
Ot, współczesna rzeczywistość: wszyscy chcą MMO, live service i mikropłatności – a my, gracze, możemy co najwyżej wyjąć smartfona i sprawdzić, czy w Steel Frontiers nie trzeba akurat zebrać 50 części z Łazika, by odblokować nowy hełm.



Komentarze
Prześlij komentarz